Brak społecznej zgody na delfinaria

Próby otwarcia nowego delfinarium, zwłaszcza w krajach europejskich, spotykają się z natychmiastową negatywną reakcją społeczeństwa. Świadomość ekologiczna dotycząca dobrostanu zwierząt, we wiekszości krajów, w tym także w Polsce, jest zdecydowanie wyższa niż jeszcze kilka lat temu.

Polacy są świadomi tego, że ogrody zoologiczne, parki morskie, oceanaria itd. w klasycznej formie są już absolutnym anachronizmem i że nie powinno się trzymać w niewoli dzikich zwierząt o tak dużych potrzebach lokomotorycznych, społecznych, pokarmowych, poznawczych, jak delfiny. Stanowisko to potwierdzają naukowcy, a wtórują im też ludzie kultury i znane postacie życia publicznego, którym los zwierząt leży na sercu.

Coraz większa jest też świadomość faktów i mitów dotyczących delfinoterapii. Dlatego coraz mniej osób jest w stanie „wziąć za dobrą monetę” argument delfinoterapii jako karty przetargowej, by otworzyć jakiekolwiek delfinarium. Badania obaliły też tezę o rzekomej wartości edukacyjnej delinariów i o tym, że takie miejsce może pomóc w rozwoju wiedzy naukowej o ssakach morskich (WSPA/HSUS/ROSE 2009).

Dobitnym przykładem braku społecznej zgody na delfinarium w Polsce jest reakcja na pomysł delfinarium w Mszczonowie (gdzie zresztą na początku też szermowano argumentem delfinoterapii). W bardzo krótkim czasie zebrano prawie 100 000 podpisów przeciw temu projektowi (ok. 45 000 Greenpeace, ponad 37 000 WWF, ok. 20 000 NIE! DLA DELFINARIUM plus podpisy pod petycjami innych organizacji). W merytoryczną kampanię przeciw delfinarium włączyły się też wszystkie wiodące międzynarodowe organizacje i placówki naukowe, wskazując,  jak szkodliwym pomysłem jest idea delfinarium. Organizacje te monitorują na bieżąco próby otwierania delfinariów, transfery delfinów itd. i włączają się natychmiast w akcje przeciw takim przedsięwzięciom.

petycje-strony

Media społecznościowe jako kanał informacji i komunikacji pozwalają w kilka dni zbudować wielotysięczne grupy nacisku, które skutecznie blokują tego typu projekty, niepotrzebne i szkodliwe dla zwierząt. Dla inwestorów oznacza to olbrzymią presję mediów, nieprzychylność opinii publicznej, uwikłanie w wymagające spory merytoryczne a w konsekwencji straty finansowe związane z fiaskiem takich przedsięwzięć.