Będąca w Polsce w lutym 2012 roku Deena Hogland, dyrektorka ośrodka Island Dolphin Care (USA) oraz terapeutka, podczas spotkania dla rodzin zainteresowanych udziałem w delfinoterapii wielokrotnie powtarzała, że w jej ośrodku delfin jest jedynie członkiem zespołu terapeutycznego a nie tym, co samoistnie leczy dziecko oraz podkreślała że leczenie poprzez echolokację nie ma podstaw naukowych.
Oddajmy też głos jednemu z największych autorytetów w dziedzinie delfinoterapii… W 2007 r. David Nathanson, jeden z czołowych praktyków i autorytetów w dziedzinie delfinoterapii, opublikował swoje badania dotyczące użycia sztucznego delfina (TAD – Therapeutic Animatronic Dolphin) w swojej terapii. Do badań użył delfina wyprodukowanego przez słynną wytwórnię Animal Makers produkującą elektronicznie sterowane kopie zwierząt do różnych filmów. Badaniu poddano 35 dzieci z 7 krajów, z różnymi dysfunkcjami i dolegliwościami, od autyzmu, po porażenie mózgowe, zespół Retta, Lennoxa-Gastaut, dystrofię mięśniową….
Wyniki przeszły najśmielsze oczekiwania. Na podstawie przeprowadzonych badań Nathanson stwierdza, że: “Po pierwsze, nie ma żadnych znaczących różnic pomiędzy wykorzystaniem żywych delfinów i wykorzystaniem sztucznego delfina – TAD, jeśli chodzi o to, jak w grupie o umiarkowanym i dużym stopniu niepełnosprawnosci ich obecność wpływała na uzyskanie odpowiedzi dziecka na ukierunkowany dotyk i komunikaty werbalne. Po drugie, u dzieci z głęboką niepełnosprawnością zastosowanie sztucznego delfina było znacznie bardziej skuteczne w uzyskiwaniu oczekiwanego skupienia wzroku. Po trzecie, czas reakcji na pojawienie się TAD-szń związanych z aspektami ekologicznymi, administracyjnymi, prawnymi a także finansowymi”.
Wydaje się więc, że kluczowa dla uzyskania jakichkolwiek efektów tzw. „delfinoterapii” wcale NIE JEST obecność delfina, ale szereg innych czynników, które kumulują się w czasie sesji. Większość ekspertów, praktyków i nawet samych delfinoterapeutów wskazuje przede wszystkim na zbawienne znaczenie:
- środowiska wodnego, ćwiczeń w ciepłej wodzie
- nowego otoczenia, specjalnie zaprojektowanego, aby było bezpieczne i przyjazne
- zespołu terapeutów i specjalnie dobranych różnych zajęć, często zupełnie nie związanych z ćwiczeniami z delfinami
- „wakacyjnego” charakteru zastosowanych zajęć terapeutycznych, dalekiego od atmosfery żmudnych, bolesnych, powtarzanych do znudzenia zajęć, budzących opór u wielu pacjentów po kilku miesiacach czy latach klasycznej terapii
- odpoczynku dla rodziców, którzy zaczynają zachowywać się inaczej , z o wiele większą wiarą w efekty
- nowych, szczególnych bodźców przykuwajacych uwagę (oczywiscie delfin jest takim bodźcem, ale może nim być każde inne charyzmatyczne zwierzę lub obiekt-robot imitujący takie zwierzę).