Ukrywana prawda o cierpieniu delfinów

Niezależnie od zasobów finansowych, umiejętności i dobrej woli właścicieli, delfinaria nie są w stanie zapewnić delfinom warunków życia, które sprzyjałyby ich zdrowiu i dobrobytowi. Trzeba pamiętać, że nawet w największych i najbardziej znanych delfinariach zwierzęta narażone są na cierpienie związane z ograniczoną przestrzenią, ustawicznym hałasem urządzeń filtracyjnych, szkodliwym składem chemicznym wody, czy brakiem odpowiedniej stymulacji. Podczas zajęć terapeutycznych zwierzęta zmuszane są do interakcji z osobami o nierzadko nieskoordynowanych ruchach, przy czym zarówno przymus udziału w sesji, jak i nieprzewidywalność zachowań i ciągła rotacja „pacjentów” jest dla tych zwierząt niezwykle stresująca. Długotrwały stres u delfinów prowadzi zaś do chorób psychosomatycznych, patologicznych zachowań i wysokiej śmiertelności (HSUS/WSPA 2006.).

W miarę wzrostu świadomości ludzi na temat warunków życia dzikich zwierząt w niewoli, na całym świecie obserwuje się tendencję do zamykania delfinariów i ograniczania tym samym liczby delfinów wciąż przebywających w tego typu obiektach. Jednak podczas gdy coraz więcej osób nie godzi się na przedmiotowe traktowanie delfinów, delfinoterapia pozostaje motorem napędowym takich działań, jak rozmnażanie delfinów w niewoli (a więc skazywanie kolejnych osobników na warunki drastycznie naruszające ich dobrostan) czy krwawy odłów dzikich zwierząt z ich środowiska naturalnego, co nie pozostaje bez wpływu na dzikie populacje tych zwierząt (Lusseau, Newman, 2004 ) .

sad-dolphin

Zastanawiające jest to, że bardzo nieliczne ośrodki, w których prowadzona jest delfinoterapia, skupiają się tylko i wyłącznie na tego rodzaju interakcji ludzi z delfinami.

We większości przypadków delfiny dodatkowo, a raczej przede wszystkim uczestniczą w pokazach, w programach “swim with the dolphin”. Pozornie nie ma w tym nic dziwnego. Ba, na pierwszy rzut oka całkiem logicznie wyglądają argumenty, jakoby dla delfinów udział w pokazach i pływaniu z ludźmi były panaceum na nudę i ograniczone możliwości ruchowe wynikającą z życia w niewoli.

Prawda jest jednak inna i nie brzmi już tak dobrze.

Ruch turystyczny, dla którego delfiny są magnesem, zapewnia krociowe zyski. Pojedynczy, wytresowany delfin butlonos może być wart od 100 do 200 tys. dolarów i poprzez różne programy kontaktu z widzami, pokazy, sesje pływania, karmienia, możliwość robienia sobie zdjęć z delfinem, generuje roczny przychód dla morskiego parku rzędu ponad 1 mln dolarów. Właściciele delfinariów, inwestując w pozyskanie i wytrenowanie delfina, oczekują zwrotu z tej inwestycji i zysków. A żeby były zyski, delfiny muszą pracować, pracować, pracować. Takie merkantylne nastawienie prowadzi do nadmiernej eksploatacji tych zwierząt, eskaluje ich stres i choroby z nim związane, wreszcie nierzadko prowadzi do śmierci delfinów w wyniku chorób, stresu wywołanych życiem w niewoli. Nieprzypadkowo w wielu krajach świata od kilkunastu lat, odkąd różne organizacje międzynarodowe ujawniły drugie oblicze delfinariów i delfinoterapii, bojkotuje się delfinaria i wszelkie formy trzymania dużych ssaków morskich w niewoli.

Mówi się, że w animaloterapii zwierzęta oddają człowiekowi całe dobro, które człowiek im zaoferował… A co delfiny mają oddać pacjentom?

w-sieci

Oskarowy dokument “Zatoka delfinów” ujawnił i pokazał rzeź delfinów w Taiji w Japonii, gdzie corocznie zabija się ponad 20 000 tych zwierząt. Wybrane, najbardziej dorodne, zwłaszcza samice butlonosów, oszczędza się, odławia się je, by sprzedać do delfinariów i ośrodków delfinoterapii. Zwierzęta te przeżywają ogromny stres, oddzielane są od swoich stad, od potomstwa, na ich oczach giną ich młode, zabijane w krwawy okrutny sposób… Taka trauma najczęściej pozostawia w psychice i behawiorze zwierząt trwały ślad, który potrafi ujawnić się w najbardziej zaskakującym, odroczonym momencie, często po wielu miesiącach.

nosze

Wydaje się, że kwestia rzezi delfinów w Japonii nie ma związku z polskimi rodzinami korzystającymi z delfinoterapii. Nic bardziej mylnego. Otóż np. w Turcji w ośrodku Sealanya Dolphin Park, gdzie z delfinoterapii korzystają też Polacy za pośrednictwem jednej z naszych rodzimych fundacji, od 2008 r. przebywały i pracowały delfiny odłowione w ten brutalny sposób z Taiji. Cztery padły na początku 2010 r., uświadamiając opinii publicznej, że za kulisami i za pozornymi uśmiechami delfinów musi się kryć coś bardzo dramatycznego. Fakt, że butlonosy te odłowiono przy okazji rzezi delfinów w Japonii w niesławnym Taiji nagłośniły dopiero organizacje zajmujące się ochroną tych zwierząt, takie jak Save Japan Dolphins Coalition.  W chwili obecnej w ośrodku tym pozostaje jeszcze kilka innych delfinów pochodzących z tego samego krwawego źródła.

Czy chcemy, by nasze pieniądze przeznaczane na terapię, współfinansowały biznes oparty na cierpieniu zwierząt?